niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 15: ,,Niestety nic nie trwa wiecznie.''

* Calum *
Dziś wyjeżdżamy w trasę. Nie powiem cieszę się, w końcu robię to co kocham z trójką moich najlepszych kumpli, ale będę tęsknił za Londynem, za domem. 3 miesiące poza krajem to sporo. Ale z drugiej strony mnie tu nic nie trzyma. Gorzej z Hemmings'em i Irwin'em, nie wiem jak oni przeżyją bez tych swoich księżniczek, aż tyle czasu. Ja nie mam takich problemów, ale czasem trochę im zazdroszczę. Wstałem przed 06:00, od dziewczyn wróciliśmy koło północy, ale przed snem zdążyliśmy się spakować. Kończyłem jeść moją kanapkę i patrzyłem na nasze walizki stojące przy drzwiach. Michael jak zwykle był uśmiechnięty i pochłaniał właśnie kolejną kanapkę, nie wiem jak on może tyle jeść.
- A wy czemu nic nie jecie? - spytałem Luke'a i Ash'a.
Oni nic nie odpowiedzieli tylko bez zastanowienia wsypywali kolejną łyżeczkę cukru do herbaty.
- Ej to już chyba 6, starczy. - powiedziałem i zabrałem im sprzed nosa cukiernicę.
Przez kolejną godzinę i cała podróż na lotnisko prawie wcale się nie odzywali, a jeśli już to były to odpowiedzi typu: ,,Tak" ; ,,Może'' ; ,,Jak uważasz'' ; ,,Mhm''. Na pożegnanie na lotnisku przyszły oczywiście dziewczyny, na ich widok chłopakom trochę poprawił się humor. Mieliśmy jeszcze trochę czasu więc postanowiłem z Michael'em, że zostawimy ich samych, niech się sobą nacieszą.

* Ashton *
Na widok Am trochę się ogarnąłem, nie chciałem by zobaczyła mnie w takim stanie. Zawsze się jakoś rozklejam przy pożegnaniach, ale nigdy nie było aż tak źle. Podszedłem do mojego misiaczka i zupełnie nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, chyba to zauważyła i sama zaczęła rozmowę. A gdy tylko zaczęła mówić z jej oczu popłynęły łzy.
- Ashton, ja ... ja nie wiem, jak ja wytrzymam tyle czasu bez ciebie. - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
- Hej kochanie, nie płacz, to tylko krótkie rozstanie. - odparłem, choć sam nie byłem przekonany do tych słów.
- Będę na ciebie czekać. - oznajmiła i pocałowała mnie w policzek.
Ja też się rozkleiłem i teraz oboje płakaliśmy. ,,Kocham cię, nic tego nie zmieni.'' Mówiłem, chcąc by się trochę uspokoiła, bo wraz z płaczem zaczęła się trząść. To rozstanie było takie trudne, jesteśmy razem od niedawna, a tu już taka rozłąka. Boję się ją zostawić samą, no wiem ma Nicole, ale ona jej nie obroni przed Victor'em. A co jeśli on wykorzysta mój wyjazd?
- Amy uważaj na siebie. - wyszeptałem jej do ucha.
Na co ona zaczęła jeszcze bardziej płakać. Zupełnie nie wiedziałem jak mam ją pocieszyć. Żaden z moich głupich żartów nie wydawał się być na miejscu.
- Ostatni pocałunek przed wyjazdem. - powiedziała po czym nasze wargi złączyły się w cudownym pocałunku.
- Będę do ciebie codziennie dzwonił. - powiedziałem i po raz ostatni ją przytuliłem.

* Nicole *
Od samego ranka tylko płakać się chce. Niestety czasami takie dni muszą nadejść. Ostatni wieczór był niesamowity, cały spędzony z  Luke'iem. Była to moja pierwsza randka. - rozmyślałam leżąc na moim łóżku.
Nie trwało to zbyt długo moja kochana siostrzyczka przyszła do mnie, a że było jeszcze wcześnie włączyliśmy muzykę z naszymi ulubieńcami, przykryłyśmy się kołdrą i rozmawiałyśmy. Stwierdziłyśmy:
,, Będzie wszystko dobrze, przecież mamy Siebie nawzajem." . Zaczęłam płakać z moją Amy. Mam tylko ją jak najbliżej siebie i zawsze mnie rozumie.
- Trzeba się ogarnąć. - oznajmiła siostra.
Wstałam i poszłam do łazienki. Uczesałam się w niechlujnego koczka, następnie ubrałam się w podziurawione jeansy, koszulę i niebieskie vans'y. Usłyszałam głośny krzyk Amy z dołu. Szybko zbiegłam po schodach zobaczyłam straszny bałagan, a m.in doniczki kwiatów leżące na podłodze, wysypane przyprawy na podłogę i pobite naczynia.
- Edward, Edward, Edward !!! - krzyczała zapłakana Amy.
Podeszłam do niej i ją przytuliłam. Był naprawdę straszny bałagan.
- Jest po 10:00, chłopaki o 11:00 mają wylot ! - zdenerwowana powiedziałam i zabrałam mój telefon z blatu.
Wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do taxi i o 10:30 byliśmy na miejscu. Po chwili pojawili się, na widok Luke'a zaczęły po policzkach spływać mi łzy. Gdy tylko mnie zobaczył podbiegł do mnie, podniósł mnie i mocno przytulił, całując w czoło.
- Co teraz ... za nami będzie ? - zapytałam jąkając.
- Kocham Ciebie i taka odległość nas nie rozdzieli. - oznajmiał obejmując mnie coraz to mocniej.
Moje łzy nie ustawały. Cała jego bluzka była poplamiona moim makijażem. Chłopaki poszli i zostawili nas samych. Nadeszła już godz. 10:45, Luke do tej pory nie dawał oznak smutku. Ale tylko usłyszał ogłoszenie przez informację na lotnisku do odprawy, jego oczy napełniły się wodą i także zaczął płakać, nigdy nie widziałam go w takim stanie. Ostatni pocałunek przed jego wyjazdem był bardzo przyjemny. Jego lepkie usta przykleiły się do moich i poruszały się zgodnie w harmonii. Był to mój drugi najlepszy pocałunek na świecie. Tylko się od siebie oderwaliśmy, a on zaczął mi śpiewać po cichu piękną piosenkę.

Little things that you do,  
That we share, Me and You were real,
I belive 

Po tych 3 wersach przez ciało przeszły mi dreszcze. Po czym się przyłączyłam do mojego chłopaka. Muzyka to czary, świat bez niej by nie istniał. Nasze łzy były coraz to większe.

- Ostatni przytulas nadszedł. - oznajmił stojący obok nas Calum.
Objęłam Luke'a najmocniej jak mogłam i pocałowałam w policzek. Natomiast on włożył mi do kieszeni swoje zdjęcie mówiąc:
- Gdy będziesz mnie potrzebować, popatrz na to zdjęcie i uśmiechnij się od razu będzie Ci lepiej. - uśmiechnął się poprzez płacz.

- Pa... Będziemy tęsknić za wami. - oznajmili Calum i Micheal ciągnąc Ash'a i Luke'a za rękę. 
Zastałam sama z moją najwspanialszą Siostrą. 

,, Nie każdy dzień musi być wyjątkowy, liczy się każda chwila szczęścia. "

○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Niestety dzisiaj jeden ze smutniejszych rozdziałów. Mamy już 1.200 wyświetleń. Dziękujemy ! Jak czytacie skomentujcie, zostawcie jakiś znak po Sobie <3>

Sander XsX And Asos XaX ☺

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 14: ,, Piękny sen prysł, jak bańka mydlana i stał się rzeczywistością.''

* Nicole *
Od 06:00 rano z chłopakami (oprócz Luke'a) i William'em szukaliśmy prezentu dla naszej kochanej Amy i robiliśmy zakupy na przyjęcie, mianowicie: napoje, słodycze, tort. Gdy wychodziłam z domu moja siostra jeszcze smacznie spała. Chodząc po mieście napływały nam coraz to nowsze pomysły. A zwłaszcza, że chłopaki napisali specjalnie dla niej nową piosenkę i wykonają ją na imprezie. Ashton w końcu znalazł dla niej prezent, był to prześliczny naszyjnik. Will kupił jej nowy aparat, Amy bardzo lubi robić zdjęcia. - stwierdził. Reszta  chłopaków złożyła się na jeden ogromny prezent. Ja jak zwykle nie mogłam się zdecydować. Moja paczka już nie dawała rady i usiedli na ławce. Mi w tym czasie wpadł niesamowity pomysł do głowy. Był to mikrofon, ona ma boski głos. Wróciliśmy do mojego domu. Tylko ja z Will'em wysiadłam i weszliśmy do domu. Zabraliśmy Amy, mówiąc jej, że pójdziemy nad jezioro. Oczywiście, że się zgodziła. Pogoda była w sam raz. Napisałam Ashton'owi sms-a, żeby na 17:00 było wszystko zrobione. On odpisał, że trudno będzie, ale zdąży. Nudno było siedzieć tam przez te siedem godzin. Wybraliśmy się na lody i do Lunaparku. Amy nie była w dobrym humorze. Pewnie myślała, że zapomnieliśmy o jej święcie, ale nic jej nie powiedziałam co się szykuje. Po czterech godzinach szwędania się, zgłodnieliśmy, William postawił nam pizze. Moja siostra miała wielką ochotę już wracać, ale moim zadaniem było powstrzymywanie jej. Po naszym obiedzie poszliśmy także na zakupy. Amy kupiła sobie fajne szorty i T-shirt. Will strasznie się nudził, ale nie okazywał tego Amy. Gdy zbliżała się 17:00 wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.

* Amy *

Ale piękne urodziny, super. Z rodzicami Julci umówiłam się na 18:00, mała już z samego rana do mnie zadzwoniła i złożyła mi życzenia. Dostałam też prezent od Victor'a, zadzwonił do mnie  i powiedział, że zostawił go pod drzwiami.  Może to i mój były, ale przynajmniej pamięta. I za to jestem mu wdzięczna. Prezentem okazał się album z naszymi wspólnymi zdjęciami, przeglądając go się popłakałam, wszystkie piękne chwile wróciły. 
... 
Już 17:00 muszę zacząć przygotowywać jakiś poczęstunek gdy przyjdzie Juleczka. Ledwo przekroczyłam próg usłyszałam głośny śmiech Ash'a, a potem wszyscy łącznie z Willem i Nicole stojącymi za mną krzyknęli - ,,Niespodzianka!" Więc jednak nie zapomnieli. Byłam tak wzruszona. Salon, jadalnia i kuchnia były całe przystrojone balonami i serpentynami. Wszędzie były porostawiane napoje, słodycze i dużo przekąsek. ,, Prawdziwy raj dla Michael'a'' 
- Wszystkiego najlepszego. - powiedział Ashton, pocałował mnie, a potem wręczył pudełeczko. 
Otworzyłam, w środku był srebrny naszyjnik z serduszkiem, na odwrocie był napis - Amy & Ashton. 
To było takie urocze, prezenty od innych też były super, ale ten od Ashtona najbardziej mi się podobał.
Szkoda tylko, że Luke nie przyszedł, ale z drugiej strony to może i lepiej, bo on i Will to mieszanka wybuchowa. W ostatniej chwili zadzwoniła do mnie mama Julki, okazało się, że się przeziębiła i wolą by została w domu. Impreza była świetna, to moje najlepsze urodziny. Mam wszystko, niesamowitą siostrę, świetnych przyjaciół, no i Ashton'a, miłość mojego życia, z nim przy boku wszystko wydaje się proste. 

* Nicole *

Przyjęcie było niesamowite, chłopaki świetnie zagrali, ale brakowało w nim Luke'a. Amy była naprawdę szczęśliwa. Tańczyliśmy, wygłupialiśmy się i graliśmy w jakieś gry. W tym czasie skończyło się picie Ashton poprosił mnie i Calum'a, aby pojechać do ich domu i wziąć jakieś napoje z piwnicy. Ruszyliśmy, w ich mieszkanku było zupełnie ciemno. Weszliśmy, Calum poszedł na dół, a ja czekałam na górze. Stojąc tam zobaczyłam jak ktoś chodzi po ogrodzie, a drzwi tarasowe są otwarte. Z ciekawości podeszłam do tego wyjścia. Widok był olśniewający. Wszędzie były rozsypane płatki czerwonych róż i pięknie palące się małe świeczki. Na dodatek ten zapach nadchodzącego lata. Zawołałam Calum'a o co chodzi, ale po nim ani śladu, zaczęłam go szukać. Przejrzałam cały dom. Poddana usiadłam w ogródku na ławeczce i patrzyłam się w piękne gwiaździste niebo. W pewnym momencie moje rozmyślenia przerwał wychodzący zza rogu Luke. 
- To ty to zrobiłeś ? - zapytałam ze łzami w oczach.
- Tak, ale to tylko drobiazg. - wyjął z kieszeni małe pudełeczko i mi je podał. 
W środku znajdowały się śliczne kolczyki z serduszkami. Nie dowierzałam.
- Nicole, dla Ciebie wszystko zrobię. Kocham Cię. - oznajmił.
Nie wytrzymałam tego napięcia i się rozpłakałam, nigdy w życiu nie usłyszałam takich pięknych, dwóch słów. 
- Luke, to jest niezwykłe. - powiedziałam szlochając. 
On tylko przytulił mnie, swoimi czułymi, ciepłymi dłońmi. Następnie odszedł do domu, zostałam sama. Po jakiś 10 minutach na przygotowanym już wcześniej rzutniku zaczął wyświetlać się film. Wyjęłam chusteczkę i ogarnęłam się trochę za nim dołączył do seansu Luke. Przyniósł mi koc, którym mnie przykrył. 
- A gdzie Cal ? - zapytałam już bez tej adrenaliny. 
- Już u Ciebie. - odrzekł. 
- Czyli już się na mnie nie gniewasz ? - upewnił się. 
- Nie, jak bym mogła, przecież nie będziemy się widzieć tyle czasu. - powiedziałam na co on okazał swój uroczy uśmiech. 
Film był dość dramatyczny, wzruszyłam się na nim nie raz. Po seansie Luke wstał i zaprosił mnie do tańca. Muzyka sama zaczęła grać. Wziął mnie na ręce i zaczął stawać podstawowe kroki walca. Było naprawdę romantycznie, do niczego nie było można się przyczepić. Tańczyliśmy tak aż pięć piosenek. Gdy się zmęczyliśmy usiedliśmy na kocu, gdzie stały przepyszne truskawki z czekoladą. Dawaliśmy je sobie na zmianę. W pewnym momencie Luke podszedł do mnie i przytrzymał za podbródek. To był ten moment na pocałunek, ale ja zdjęłam jego rękę z mojej twarzy i zaczęłam cichutko płakać. 
- O co chodzi ? - zapytał zaniepokojony na co ja nic nie odpowiedziałam. 
- Nicky możesz mi wszystko powiedzieć. - przytaknął. 
Po kilku moich zastanawianiach rzekłam:
- Pewnie będziesz się ze mnie śmiać, ale... - nie dokończyłam. 
- No powiedz, obiecuję, że nie będę. - oznajmił.
- No, bo ja nigdy się nie całowałam, ani nigdy nie miałam w moim życie chłopaka. - wybuchłam z płaczem i udałam się do łazienki. 
- Nicole, ja Ciebie Kocham, przecież masz mnie, nigdy w moim świecie nie kochałem tak mocno ! - gonił za mną, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Siedziałam w pomieszczeniu jakieś 30 minut aż wszystko sobie dokładnie przemyślałam. Wyszłam. 
- Luke. - zawołałam całkiem już spokojna. 
- Tak ślicznotko ? - podszedł do mnie i objął. 
- Zacznijmy od początku naszą niby randkę, okey ? - zaproponowałam. 
- Jasne dla Ciebie wszystko. 
Nasz moment wznowił się od tańca. Wspaniale było znów to powtarzać. Gdy znaleźliśmy się w tej samej pozycji co wcześniej, powiedziałam:
- Pamiętaj to jest mój pierwszy raz. - zaczął się zbliżać. 
Moje wargi zaczęły dotykać jego, po chwili zaczęliśmy się całować. Nasz buziak trwał naprawdę długo. Gdy skończyliśmy nastał nie zręczny moment. Usiadł na swoim miejscu, nastała cisza. Po czym oznajmił:
- Świetnie się całujesz. - popatrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. 
- To był mój pie... . - nie dokończyłam. 
- Wiem. Kocham Cię. 
Po tych słowach zaczęłam zbierać się do domu. Postanowił, że mnie odprowadzi. Wziął mnie za rękę i ruszyliśmy przez pięknie oświetlone miasto. 

Luke wszedł do mnie do domu i jeszcze złożył Amy śliczne życzenia. Chłopaki chyba wiedzieli o tej małej rance, bo tylko wpadliśmy trzymając się za ręce, zaczęli pokazywać nam serduszka. Nastała północ, nadszedł czas pożegnania. Luke pocałował mnie w policzek i wyszeptał kolejny raz te ciepłe dwa słówka. Ashton złapał moją siostrę i na chwilę poszli do kuchni. Z chłopakami obstawialiśmy, że w 100 % Ash składa pocałunek na jej ustach. I tak też było, ponieważ tylko ich zobaczyliśmy, a oni się zarumienili. W końcu wyszli. Ja z moją siostrą jeszcze balowałyśmy jej 18, poszliśmy spać dopiero po naszych pogaduszkach. 



♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣

Całusy dla wszystkich zakochanych. Zachęcamy do wzięcia udziału w naszej małej ankiecie. :* 
~Sander~Jane~

sobota, 17 maja 2014

Rozdział 13: ,, A miało być tak łatwo''

* Amy *
Całą noc mam koszmary. Przed chwilą obudziłam się cała zlana potem, jest dopiero 02:00 w nocy, ale nie mogę zasnąć. Oglądanie tego horroru to nie był dobry pomysł. Ja mam za słabą psychikę na oglądanie takich filmów, to był ostatni raz, nigdy więcej horrorów. Leżałam tak na łóżku i wpatrywałam się w okno, wiedziałam, że prędko nie zmrużę oka, ale co ja mogę robić o tej porze. Nicole napewno śpi, nie będe jej budzić. Założyłam więc szlafrok i wyszłam na balkon, zimne, orzeźwiające powietrze sprawiło, że już kompletnie nie miałam ochoty spać. Na niebie świeciły gwiazdy i księżyc, było pięknie. Ogród też wyglądał cudownie, drzewa zakwitły, a w powietrzu unosił się zapach wcześniej zasadzonych przeze mnie i Nicky kwiatów. Zaczęłam sobie nucić:

Near, far, wherever you are,

I believe that the heart does go on,


Once more you open the door,


And you're here in my heart and,


My heart will go on and on.


Uwielbiam tą piosenkę, często ją śpiewam, bo świetnie pasuje do mojej tonacji. W szkole moja nauczycielka muzyki mówiła, że mam piękny głos. Ja tak nie uważam, jest normalny, ale lubie sobie czasem pośpiewać, to mnie odpręża. Moje fałsze przerwał dźwięk telefonu. Kto dzwoni o tej porze?! Spojrzałam na wyświetlacz, był to Victor. Nie odebrałam, nie mam zamiaru z nim rozmawiać. Dzwonił jeszcze kilka razy, w końcu się wkurzyłam i wyłączyłam komórkę. Miałam tylko nadzieję, że dzwonek nie obudził mojej siostry, bo Edward już wstał i kręcił się mi między nogami. Spojrzałam na zegarek: 03:16. Co ja mam zrobić? Tak strasznie mi się nudzi. Sięgnęłam po moją MP3 i włączyłam kawałek ''Demons'' - Imagine Dragons. Trochę dziwna jestem, śpiewam i słucham zupełnie inne rodzaje muzyczne, ale mnie nikt nie zrozumie. Leżałam tak i słuchałam najpierw "Demons'' potem '' Radioactive'', aż w końcu zasnęłam ... .
Gdy się obudziłam było po 08:00, ubrałam się, zeszłam na dół i zaczęłam robić śniadanie - kakao i naleśniki. Po 30 minutach dołączyła do mnie Nicole, nie wyglądała najlepiej. Cóż, to wszystko przez to zdarzenie, ale moim zdaniem ona nadal czuje coś do Luke'a. Gdy zjadłyśmy, Nicky wzięła swoją gitarę i wyszła do parku, zostawiając mnie samą z Edwardem. Ja też postanowiłam się trochę przejść, głupio tak samemu siedzieć w domu. Skierowałam się w stronę domu Ash'a, sama nie wiem dlaczego akurat tam. Widzimy się prawie codziennie, ale i tak nigdy nie mam go dość. Szłam tak, co chwilę rozglądając się wkoło. Nagle po drugiej stronie ulicy dostrzegłam malutką, płaczącą dziewczynkę. Na oko miała jakieś 4 latka i śliczne kręcone włoski. Stała sama, nigdzie nie było widać jej opiekunów. Podeszłam do niej i spytałam jak ma na imię, ona tylko ciuchutko odpowiedziała przez łzy - ,, Julia.''
- Hej nie płacz. - kucnęłam i starałam się ją pocieszyć.
- Ja chce do mamusi. - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
- Zaraz jej poszukamy. - odparłam i z torebki wyjęłam truskawkowego chupa-chupsa, a potem wręczyłam go małej. To chyba troche poprawiło jej humor, bo łzy ustały, a na twarzy Katy pojawił się delikatny uśmiech.

* Nicole *
Dzisiaj przespałam jakieś 13 godzin. Jestem strasznie wypoczęta, ale humor mi jakoś nie dopisuje. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie z Amy. Następnie chwyciłam moją gitarę i wyszłam z domu. Może nie mam jakiegoś wielkiego talentu, ale coś tam sobie pobrzdąkiwałam. Grając myślałam o czymś innym, moje myśli pływały w chmurach, a ja przypadkowo waliłam w struny. Moje rozkosze nietrwały zbyt długo. Od tyłu zaskoczył mnie Luke, a z mojej przeciwnej strony, w następnej uliczce ujrzałam William'a. Gdy tylko zauważył tego debila, schował się za drzewem. Wiedziałam, że mnie obserwuje. Luke usiadł obok mnie na ławce, a ja zdenerwowana wzięłam pokrowiec i zaczęłam powoli odchodzić od tego idioty. Złapał mnie za rękę:
- Cześć Nicky. Ślicznie grasz na gitarze i ta melodia ... . - nie skończył.
- Weź mnie zostaw ! - krzyknęłam i wyrwałam się mu.
Popatrzył mi prosto w oczy:
- Wytłumacz mi za co się tak na mnie gniewasz ? - zapytał spokojnym głosem.
Ja odwróciłam spojrzenie. Zaraz za nim zobaczyłam tą  Demi (jego byłą).
- Zobacz twoja dziewczyna przyszła. - powiedziałam i odeszłam.
Poszłam do William'a. On przytulił mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze, a poza tym mam przecież jego. Zaprosił mnie na kawę, ale ja jak zwykle musiałam zapomnieć telefonu, leżącego na ławce. Will chciał iść po niego, zdecydowałam, że to ja powinnam. Zbliżając się do tego miejsca, usłyszałam głośną kłótnię, był to Luke z Demi. Zaczaiłam się i podsłuchałam ich rozmowę. Może i źle zrobiłam nie wierząc Luke'owi. W pewnym momencie powiedział:
- Ja Kocham tylko i wyłącznie Nicole, już tego nie zmienisz ! Zapomnij o mnie i o przeszłości, nie pokazuj mi się już więcej na oczy ! - krzyknął i ruszył w moim kierunku.
No nie powiem przeszły mi ciarki. Wyskoczyłam z kryjówki i udawałam, że nic nie słyszałam, ale on rzekł przechodząc koło mnie:
- Proszę to twój telefon, przepraszam. Już się odczepię po jutrze ruszamy z chłopakami w trasę koncertową. Cześć. - powiedział i zaczął biec, a jego oczy napełniły się łzami.
- Luke ! - krzyknęłam.
- To ja przepraszam, podsłuchałam waszą rozmowę. Już Ci wierzę, nie powinnam się tak zachować. - przeprosiłam go i poszłam do William'a.
Siedząc i jedząc ciastko nawinął się temat o urodzinach Amy. Przecież to jutro. Byłam zaskoczona i nie dowierzałam. Wpadłam z Will'em na fantastyczny pomysł:
- Przyjęcie niespodzianka !
Po rozmowie z moim najlepszym przyjacielem, który odwiózł mnie do domu, ruszyłam do domu chłopaków. Otworzył Calum, całe szczęście. Zaplanowaliśmy, że ja z William'em zabierzemy Amy na jakieś zakupy, a w tym czasie oni zrobią małą imprezę u nas w domu. Oddałam mu klucze od mojego małego apartamentu i udałam się w drogę powrotną.

* Amy *
Julcia jest przesympatyczna, fajnie by było mieć taką malutką siostrzyczkę. Usiadłam z nią na jednej z ławek,  wpatrywała się we mnie roześmiana i wesoło machała nóżkami, które jeszcze nie dotykały ziemi. Trzeba powiedzieć, że jak na takiego malucha jest bardzo rozgadana. Czas w jej towarzystwie szybko mi mijał, ale jej rodziców nadal nie było widać. Mineły już 2 godziny, mała zrobiła się głodna, a ja sama nie wiedziałam co mam zrobić. Do domu jej nie wezmę, jeszcze mnie oskarżą o porwanie, czy coś. No i duchu nadal myślałam, że jej rodzice się pojawią. W pobliżu był bar kanapkowy, poszłyśmy tam razem, kupiłyśmy posiłek i wróciłyśmy na ''naszą'' ławeczkę. Juleczka musiała być bardzo głodna, bo jej kanapka już po chwili zniknęła. Opowiadała mi właśnie o swoim przyjeździe do Londynu, gdy usłyszałam rozpaczliwe wołanie.
- Julka, Julcia, jesteś kochanie, wszędzie cię szukaliśmy. - powiedziała kobieta o ciemnobrązowych włosach i przytuliła małą. Po chwili dołączył się do niej wysoki mężczyzna. A więc to są jej rodzice.
- Mamusiu ja się zgubiłam wtedy jak staliśmy w kolejce, ale Amy mnie znalazła, dała mi lizaka, a potem jeszcze poszłyśmy do baru, o tam. - i pokazała paluszkiem na bar stojący na rogu ulicy.
Kobieta z uwagą wsłuchiwała się w opowieść Julci, ani razu jej nie przerywając, co jakiś czas spoglądała także w moim kierunku. Trochę bałam się jej reakcji gdy mała skończyła opowiadać. Wiadomo co ona sobie o mnie pomyśli. Ale jej reakcja była totalnie zaskakująca.
- Bardzo ci dziękuje Amy, gdyby nie ty nie wiem co by się stało z moim słoneczkiem. - powiedziała mama małej.
- Jesteśmy twoimi dłużnikami, możemy ci się jakoś odwdzięczyć. - spytał mężczyzna.
- Nie, nie trzeba, ja po prostu się nią trochę zaopiekowałam.
- Może przyszłabyś jutro do nas na obiad, tak w ramach wdzięczności? - spytała kobieta.
Grzecznie odmówiłam, jutro są moje urodziny i chciała bym je spędzić w domu.
- Mamusiu mogę iść na urodziny Amy? - spytała słodko Juleczka.
Na początku jej rodzice stanowczo odmawiali, ale gdy powiedziałam, że to nie będzie żaden problem gdy mała przyjdzie na jakąś godzinkę zgodzili się. Bardzo mnie to ucieszyło, polubiłam tą dziewczynkę. Gdy już skończyli mi dziękować, zaproponowali mi podwózkę do domu. Tam czekała na mnie Nicole i  mój kociaczek Edward.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Fajna ta Juleczka. Chcecie by pojawiła się w następnych rozdziałach ? Co uważacie o naszym blogu ? Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach. ♫
Sander XsX & Jane XaX ♣

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 12 : ,, To nie tak jak myślisz ... ."

* Amy *
Dziś Nicky wychodzi ze szpitala, tak smutno i pusto tu bez niej. Nie mam z kim pogadać, no chyba, że z Edwardem, ale on i tak mi nic nie odpowie. Nicole nie ma zaledwie przez dzień , a ja już tak za nią tęsknię. Uwielbiam tą moją siostrzyczkę, zawsze mogę jej się wygadać. Jak dziś wróci to opowiem jej o wczorajszej kolacji z Ash'em. W lodówce jak zwykle pustki, a ja planowałam zrobić jakiś dobry obiad z okazji powrotu Nicole.
- Dobra trzeba iść na zakupy. - powiedziałam sama do siebie, wzięłam bluzę i ruszyłam na miasto.
Nie miałam za bardzo planu co przygotuje, więc wrzucałam do koszyka wszystko po kolei. Pieczywo, makaron, jakieś warzywa i moje ulubione truskawki. Kolejka przy kasie była dość duża no, ale cóż musiałam cierpliwie czekać. Gdy już zapłaciłam wzięłam torby i wyszłam na zewnątrz. Szkoda, że najpierw robię, a potem myślę, bo zakupy, które kupiłam do najlżejszych nie należały. Zrobiłam zaledwie kilka kroków, a na twarz spadła mi kropelka deszczu. No pięknie jeszcze tylko tego brakowało. Ruszyłam szybkim krokiem, bo nie chciałam zmoknąć. Ale to i tak nic nie dało, bo po chwili zaczęło lać. Naciągałam kaptur bluzy gdy usłyszałam męski głos wypowiadający moje imię.
- Amy. - odwróciłam się i zobaczyłam Victor'a.
- Czego ty ode mnie chcesz?! - odparłam wkurzona.
On spokojnie zaprosił mnie pod swoją parasolkę, bo nie chciał bym zmokła. Na początku odmawiałam, mam go dość. Ale w końcu udało mu się mnie przekonać i po chwili szliśmy razem pod parasolem.
- Daj te torby, nie powinnaś tyle dźwigać. - powiedział opiekuńczo, a potem objął moją rękę swoją i spojrzał mi głęboko w oczy. Nie wytrzymałam, wyrwałam mu zakupy i zapłakana pobiegłam do domu. Biegł za mną i krzyczał, że mnie kocha, że chce ze mną być, ale dla mnie już nic nie znaczy. Liczy się tylko Ashton. To jego kocham, do Victor'a już nic nie czuje. Gdy wróciłam do domu założyłam nowe ciuchy, bo te jednak trochę przemiękły, a potem zabrałam się za robienie obiadu. Nicole niedługo wróci.

* Nicole *
Przedostatni dzień był dziwny, praktycznie nic z niego nie pamiętam. Całe szczęście, że wyszłam z tego prawie cała i zdrowa. Odniosłam tylko nie wielkie obrazy, miałam pozdzieraną i w jednym miejscu zszytą nogę i zadrapania na całym ciele. Równo o 10:00 miałam wypis ze szpitala, zebrałam swoje rzeczy, a następnie zadzwoniłam po William'a. Okazało się, że już czeka na mnie jakieś 15 min. pożegnałam się z miłymi ludźmi, których poznałam i wyszłam. Pogoda była nie za ciekawa i zapowiadało się na niesamowitą burzę. Gdy tylko zobaczyłam Will'a podeszłam do niego i podziękowałam mu, że jest przy mnie. Nic nie odpowiedział tylko podał mi tajemnicze pudełeczko. Nie zastanawiając się, natychmiast je otworzyłam, a w środku znajdowała się śliczna bransoletka z napisem Best Friends Forever. Wzruszyłam się. Po zobaczeniu mojej miny wyjął ją i założył mi na rękę. Była naprawdę piękna. Podziękowałam mu jeszcze z 3 razy, po czym otworzył drzwi do samochodu i zaprosił mnie na krótką wycieczkę.
...
Ta podróż była o wiele za długa. W pewnym momencie zasnęłam. Obudziłam się po jakiejś godzince. Gdy tylko otworzyłam oczy zobaczyłam to co było moim największym marzeniem, czyli widok prawdziwego morza. Wysiadłam z samochodu i nie mogłam się otrząsnąć, nie wiedziałam już czy to jest sen czy może rzeczywistość.
- William, weź uszczypnij mnie! - krzyknęłam z nie dowierzaniem.
Pogoda nie była najładniejsza, ale to nie przeszkadzało mi w żaden sposób. Spełniło się moje największe marzenie. Will zakupił nawet bilety na latarnię, by podziwiać przeuroczą panoramę. Aby było szybciej wziął mnie na ręce i zaniósł na sam szczyt. On wie co dla mnie najlepsze i zna moje najskrytsze sekrety. W jego obecności czuję się bezpieczna i wiem, że mogę na niego liczyć. Przeszliśmy się po plaży oraz po molo. Zwiedziliśmy jedno z najciekawszych muzeów. Po 4 godzinach chodzenia, zgłodnieliśmy. Amy wydzwaniała do nas za ile będziemy, bo czeka na nas z obiadem, który sama przygotowała. Naprawdę krótka była ta wycieczka. - stwierdziłam. Wsiedliśmy do BMW William'a i udaliśmy się w drogę powrotną.
Na godz. 17:00 byliśmy na miejscu. Amy wypatrywała nas przez okno pewnie od dłuższego czasu, ale nasz najlepszy przyjaciel musiał zajechać po jakiś prezent dla mojej siostry, przecież nie obeszło by się bez tego.
- Cześć siostrzyczko. - powiedziałam, kiedy weszłam do domu.
- Hej. Bardzo się za Tobą stęskniłam. - powiedziała i mocno mnie przytuliła.
Następnie nałożyła nam obiad, który był wyśmienity. Przy zmywaniu talerzy, oznajmiła nam, że zaplanowała dzisiaj wieczór horror'ów, na co my z Will'em spojrzeliśmy się na siebie i uśmiechnęliśmy się. Przypomniało nam się słodkie dzieciństwo, jako 5 latki siedzące przed telewizorem z kocami i popcornem, oglądające najstraszniejsze filmy. To były czasy. Przygotowaliśmy przekąski i napoje, po czym dowiedzieliśmy się, że wpadną jeszcze chłopaki z zespołu. Nie byłam z tego zbyt szczęśliwa, po minie Will'a też tak można było stwierdzić. Pojawili się punktualnie. Dziwne, ale nie pokazał się Luke. Po czym zaczęliśmy negocjację :
- Co oglądamy ? - spytał Calum.
- Ymm.. Może ,, Sierociniec " ? - zaproponowała Amy.
Każdy podał swoją wersję, ale z żadnym zdaniem nie zgadzaliśmy się w 100 %.
- Ja mam pomysł ! ,, Martwe zło" co wy na to ? - zaproponowałam, na co każdy się zgodził.
Wypożyczyliśmy film, a po jakiś 25 min. zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę. - oznajmiłam, po czym zaczęłam się czołgać do drzwi.
Gdy zobaczyłam Luke'a trzasnęłam drzwiami, a obok mnie znalazł się wkurzony William. Który ponownie otworzył ze złością, ale w samą porę pojawili się chłopacy, którzy go powstrzymali przed kolejnym uderzeniem Luke'a w twarz.
- Ja chcę powiedzieć tylko jedno słowo Nicole. - oznajmił.
Spojrzałam na Will'a, ale on kręcił głową. No, co on ma do gadania. Wpuściłam go, nie będąc zbyt uprzejma. Poszliśmy do mojego pokoju.
- Nicole, miła Nicky. Ja przepraszam nie chciałem, aby tak wyszło. To nie tak jak myślisz. To była moja stara dziewczyna, ale ja na prawdę nic do niej nie czuję, Nicole proszę. - zaczął mnie błagać o wyrozumiałość.
- Nie odczep się już dość przez Ciebie cierpię. - powiedziałam spokojnie.
- Nicole, ja Kocham tylko i wyłącznie Ciebie. - zachęcał, na co ja posłałam dziwne spojrzenie.
Nigdy nie usłyszałam takich pięknych słów od chłopaka, ale ja nie byłam aż taka miła. Wygoniłam go z domu, po czym wróciłam na swoje miejsce na kanapie obok William'a. Który objął mnie swoim ramieniem.

* William *
Jeny, jak ten debil, Luke mnie denerwuje. Gdy tylko usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, od razu wiedziałem, że coś się stało. Zobaczyłem tego typka u progu drzwi, nie potrafiłem opanować swoich emocji, dobrze, że kolejny raz powstrzymali mnie koledzy. Nie mogłem w to uwierzyć, jak Nicole wpuszcza go do domu. Próbowałem ich podsłuchać, ale nic z tego nakryła mnie Amy. Wróciłem na swoje miejsce, na kanapie cały rozdrażniony. Moje nerwy nie trwały za długo, ponieważ po chwili była już koło mnie Nicky. Po jej wzroku rozpoznałem, że ma gdzieś tego idiotę i o wiele bardziej woli mnie. Am strasznie bała się na tym filmie, to jeden z najstraszniejszych na świecie, więc się nie dziwię, ale całe szczęście opiekował się nią Ashton. Równy z niego gość. A Nicole była tak zmęczona i w ogóle nie przejęta seansem, że oparła się o mnie swoją głową i zasnęła. Słodko wyglądała, tak jak mały aniołek. W końcu Calum stwierdził, abym teraz ja nią się zaopiekował, więc tak zrobiłem. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Następnie przykryłem jej osobę jakimś kocem i ucałowałem w czoło. Wracając na swoje miejsce wpadłem na pewien pomysł, a było to mianowicie przestraszenie Amy, która była w łazience. Gdy tylko zauważyłem otwierające się drzwi wyskoczyłem za nich, miałem na sobie jakąś maskę Claun'a. Natychmiastową reakcją był głośny pisk, na który wszyscy zareagowali. Przybiegli jak najprędzej, ale ja już leżałem na podłodze i śmiałem się tym charakterystycznym, głupim śmiechem. Ashton był na mnie początkowo zły, ale on także wymiękł i zaczął się nabijać ze wszystkimi.
- Nienawidzę was. - powiedziała wkurzona Am i poszła do siebie mocno trzaskając drzwiami.

Jak się Wam podoba? Ten rozdział dedykujemy naszym kochanym belieberkom - Jul's i Karolli :* Wazzup ? :P 
Sander XsX & Jane XaX ♥




niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 11: ,,Słowa dla których warto żyć.''

* Amy *
Myślałam, że ten wyjazd mi pomoże zapomnieć, a tu wszystko nagle powraca. Victor, który mówi, że mnie kocha i jeszcze Nicky jest w szpitalu. Ja nie daje rady, nie mam siły tego ogarnąć.
- Amy masz już wszystkie rzeczy dla Nicole? - spytał Will.
- Tak tu jest wszystko. - odparłam i wskazałam na torbę leżącą na kanapie.
- Dobra to jedziemy. - powiedział po chwili i wziął torbę do samochodu.
Dobry z niego kumpel. Zawsze można na niego liczyć. Razem pojechaliśmy do szpitala, w drodze Will zajechał do kwiaciarni po kwiaty dla Nicky. Miło z jego strony. Gdy byliśmy na miejscu spytałam jednej z pielęgniarek gdzie leży moja siostra. Ona zaprowadziła nas do sali, był tam już Luke. Oj nie będzie miło.
- Cześć Luke, sorki ale mógł byś zostawić nas samych z Nicky?
- Jasne Am. - odparł i z zdenerwowaniem w oczach spojrzał w kierunku Will'a.
Ja nie wiem, dlaczego oni tak siebie nie lubią? Dobrze, że to miejsce publiczne, bo obaj wyglądają tak jakby się mieli tu zaraz pobić. Gdy tylko Luke opuścił sale usiedliśmy na krzesłach przy łóżku Nicole. Wyglądała na bardzo słabą, ale mimo to próbowała się do nas uśmiechać. Zaczęła nam opowiadać co się wczoraj wydarzyło i choć mówiła stosunkowo cicho, to zrozumieliśmy każde słowo. Było mi jej szkoda, to wszystko przez to, że zobaczyła Luke'a z jakąś inną dziewczyną. Jak on może?! Myślałam, że zależy mu na Nicole. A on tu nagle przytula się do jakiejś innej, a to wszystko na oczach mojej siostry. Will też się na niego wkurzył, o wiele bardziej niż ja. Może to dlatego, że jesteśmy dla niego jak siostry, a on chce nas chronić. Gdy tylko moja siostra skończyła nam opowiadać wczorajsze zdarzenia, William wkurzony wyszedł na korytarz. Poszłam za nim, wiadomo co on chce zrobić? Na korytarzu siedzieli chłopcy, na mój widok każdy łącznie z Luke'iem się uśmiechnął.
- To przez ciebie Nicole jest w szpitalu! - krzyknął Will i szarpnął Luke'a za koszulkę.
- Jasne. - ironicznie odparł Luke i głupkowato się do niego uśmiechnął.
Po chwili obaj zaczęli sobie wrzucać niezbyt ładnymi epitetami. Z niepokojem na twarzy spojrzałam na Ash'a i resztę.
- Proszę o spokój. - powiedziała przechodząca obok nas pielęgniarka.
Will i Luke nic sobie z tego nie robili i już po chwili William uderzył  Luke'a z pięści w twarz.
- Will przestań! - krzyknęłam i próbowałam go odciągnąć na bok.
Ashton, Calum i Michael zrobili to samo z Luke'iem. Postanowiłam, że lepiej będzie jak obaj zejdą sobie z oczu, poprosiłam Will'a, aby odwiózł mnie do domu. Wróciłam więc jeszcze do sali by pożegnać się z siostrą i razem z William'em pojechaliśmy do domu.

* William *
Martwię się o Nicole, ona jest naprawdę dla mnie ważna. Po wysłuchaniu jej historii z Luke'iem, zdenerwowany zerwałem się z krzesła i wyszedłem na korytarz. Gdy tylko zauważyłem tego dupka, siedzącego na ławeczce, podszedłem do niego i zacząłem mu wrzucać, aż w końcu nie wytrzymałem i moja pięść trafiła go prosto w twarz. Amy zaczęła mnie powstrzymywać, po kilku jej naciskach odpuściłem. Poprosiła mnie, aby odwieźć ją już do domu. Więc tak zrobiłem, a sam postanowiłem pokręcić się po mieście. Po chwili dostałem sms-a od Nicole. ,,Jutro rano wypuszczą mnie ze szpitala. Jak ja się cieszę. Przyjedziesz po mnie ? / Nicky :3." Odpisałem jej, że jasne i ruszyłem po jakiś drobiazg dla kochanej Nicole.

* Ashton *
Po tym incydencie w szpitalu pojechałem za Will'em. Chciałem dziś spędzić czas z moją Amy. Widać, że jest w kiepskim stanie, boję się o nią.
- Napijesz się czegoś? - spytała gdy wszedłem do mieszkania.
- Nie, dzięki. - odparłem i mocną ją przytuliłem, ale to nic nie pomogło nadal na jej twarzy malował się smutek.
Próbowałem z niej wyciągnąć dla czego ma taki zły humor. No wiadomo jej siostra jest w szpitalu, ale moim zdaniem chodzi tu o coś jeszcze, o kogoś, o Victor'a. Wkońcu nie wytrzymała i wybuchła płaczem - ,, Ash my nie możemy być razem, boje się, że Victor ci coś zrobi. A ja bym tego nie zniosła ... ." Nie dałem jej skończyć, tylko czule objąłem i pocałowałem. Fakt też się boje co ten Victor  planuje, ale to nie zmienia faktu, że Am jest najważniejszą osobą w moim życiu.

Nie boję się niczego, liczy się tylko nasze szczęście, nikt nam tego nie zabierze.

Po pocałunku na twarzy Am znów pojawił się uśmiech, uwielbiam jak się uśmiecha. Aby jeszcze troche poprawić jej humor postanowiłem zabrać ją w jedno miejsce. Zgodziła się i przez całą drogę pytała gdzie jedziemy.
- Zamknij oczy. - powiedziałem gdy dojechaliśmy.
Aby o nic się nie potknęła wziąłem ją na ręce i zaniosłem na miejsce.
- Już możesz otworzyć. - powiedziałem.
- Oooo ... Ash sam to zrobiłeś? - spytała zachwycona Am.
- No chłopaki mi trochę pomogli. - odparłem i oczekiwałem na jej reakcję.
- Jest cudownie.
No cóż mogę być z siebie dumny, kolacja pod gwiazdami, nad jeziorem. Wokół nas pozapalane świeczki. Amy wyglądała na szczęśliwą. Po chwili podeszła do mnie, mocno przytuliła, a potem wyszeptała te najpiękniejsze na świecie dwa słowa - Kocham cię.
- Ja ciebie też i ten Victor mi cię nie zabierze.
Potem delikatnie ją podniosłem, tak że jej nogi nie dotykały ziemi i namiętnie pocałowałem. Ta chwila była cudowna, całe życie mogło by tak wyglądać. Każda chwila spędzona z tą osobą, którą kochasz, dla której żyjesz, dla której bije twoje serce.


☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺☺
A ten rozdział jest dla tajemniczego przystojnego boy, którego Sander spotkała dziś na mieście. Very podobny do Luke'a. No po prostu nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Aww... ♥
Sander XsX & Jane XaX ♫♫♫

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 10 : ,, Od przeszłości nie da się uciec. "

* Amy *
Było około 16:00, na dworze lało i szalała burza. Na dodatek jest jeszcze jakaś awaria prądu. No po prostu cudownie. W domu siedzę sama, bo Nicky poszła rano do Luke'a. Trochę się boję tak sama siedzieć w domu, zwłaszcza po tym ostatnim telefonie od Victor'a. Co jeśli on wie gdzie mieszkam? I co on sobie w ogóle myśli, rozstaliśmy się 2 lata temu, a on tu nagle dzwoni i mówi, że mnie kocha, no trochę za późno na takie stwierdzenie. O jeny, zapomniałam o Edwardzie, został na dworze, a on boi się burzy. Szybko zbiegłam na dół, założyłam kurtkę i wyszłam do ogrodu go poszukać. Nie było to łatwe, no i ten deszcz. Nagle usłyszałam przeraźliwy pisk kotka. Odwróciłam się i zobaczyłam jak leży na trawie, nie mógł się poruszać, bo wiatr złamał gałąź jednego z drzew, która spadła mu na łapkę. Gdy udało mi się go spod niej wydostać wzięłam go na ręce i szybko pobiegłam do domu. W środku owinęłam go kocykiem, był całkowicie przemoknięty.
Nalewałam mu właśnie mleko do miseczki, gdy gdzieś w pobliżu nastąpiło ogromne wyładowanie, w oknie zobaczyłam jasne światło błyskawic, a po chwili można było usłyszeć potężne grzmoty. Nie lubię takiej pogody, a zwłaszcza wtedy gdy jestem sama w domu. Aby trochę zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości sięgnęłam po pierwszą lepszą książkę z półki. Ze świata wampirów wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Może Nicole? Nie spoglądając przez wizjer otworzyłam drzwi ... i to był błąd.
- Witaj kochanie.
- Victor?! Co ty tu robisz?! Skąd masz mój adres?! - zaczęłam się wypytywać.
A on z uśmiechem na twarzy na te  wszystkie pytania odpowiadał. Okazało się, że w Londynie jest od tygodnia.
- Mogę wejść? - spytał.
A ja dopiero teraz dostrzegłam, że ma na sobie tylko T- shirt, w dodatku cały już mokry. Brązowa grzywka niestarannie opadła mu na czoło. Bałam się o co może mu chodzić, ale z drugiej strony nie miałam serca wyrzucać go na tą beznadziejną pogodę.
Wpuściłam go do kuchni, zaproponowałam ciepłą herbatę, on prawie się nie odzywał. Dopiero gdy usiadłam obok niego przy stole otworzył usta.
- Amy, ja nie mogę bez ciebie żyć. Kocham cię. Ta decyzja była największym błędem w moim życiu.
- Za późno, ja mam już chłopaka i bardzo go kocham. - odparłam.
Bardzo go wkurzyła ta odpowiedź, zaczął krzyczeć, że Ashton jest nikim, i jeszcze dużo gorsze rzeczy.
- Chyba się nie dogadamy, wyjdź. - powiedziałam.
Wtedy on wstał z krzesła, lecz wcale nie skierował się w kierunku drzwi lecz podszedł do mnie i delikatnie mnie pocałował.
- Kocham cię.
- Wyjdź! - krzyknęłam i wkurzona ruszyłam otworzyć drzwi.
Nie protestował, poszedł za mną, lecz wychodząc powiedział mi, że to nie koniec, on tak łatwo nie odpuści.

* Nicole *
Rano nie mogłam spać, to wszystko przez ten głupi deszcz, walący w parapet. Zeszłam na dół zjeść śniadanie, w tym momencie dostałam 5 sms-ów, jeden za drugim, od Luke'a. Chciał się ze mną spotkać w parku i spędzić mile dzień z taką osobą jak ja. Oczywiście, że się zgodziłam. Gdy tylko się wyszykowałam, wyszłam z domu i szybkim krokiem ruszyłam na miejsce spotkania. Pogoda zaczęła robić się coraz to ładniejsza. Luke czekał już na miejscu, a w ręku trzymał moje ulubione czekoladki. Ten dzień na początku wydawał mi się wyjątkowy, ale następnie wszystko zaczęło się zmieniać. Nasze plany były takie, aby najpierw zaszaleć w Lunaparku, następnie iść na długi spacer, a na koniec wybrać się na romantyczną kolację. W wesołym miasteczku naprawdę dobrze się bawiłam, najciekawsza była jazda rollercoaster'em. Stojąc w kolejce do innych atrakcji zadzwonił mój telefon. Odeszłam na chwilę, by w ciszy porozmawiać. Dzwonił William :
- Hej. Co tam porabiasz? - spytał, gdy odebrałam.
- Cześć. Jestem w Lunaparku z Luke'iem. - odparłam.
- A dobra to nie będę przeszkadzał. Pa. - powiedział i odłożył słuchawkę.
Zaskoczona postanowiłam wrócić do kolejki, w której stał Luke. Ale wszystko naprawdę się zmieniło, zobaczyłam go przytulającego się do jakiejś innej dziewczyny. Zdenerwowana natychmiast uciekłam z tego miejsca. Nie chciałam także wracać do domu. Szłam prosto przed siebie nie zwracając uwagi, gdzie się znajduję w danej chwili. Ciągle wydzwaniał do mnie ten idiota. Gdy się zorientowałam, byłam w środku jakiegoś lasu. To było dziwne w Londynie nie ma żadnych lasów. Nie miałam przy sobie torebki, a telefon był rozładowany. Zaczęło się ściemniać. Próbowałam wrócić, ale nic z tego. Najwidoczniej tylko oddalałam się od mojego miejsca zamieszkania. Nastała noc. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić, zaczęłam płakać, a mój lęk przed ciemnościami był coraz to większy. Chodziłam dalej szukając światła, ale tylko pogorszyłam sprawę. Potknęłam się o jakiś konar i zaczęła lecieć mi krew, całymi potokami. W pewnym momencie poddana położyłam się pod jednym drzewem i próbowałam zasnąć z nadzieją, że śmierć wtedy będzie krótsza i mniej bolesna. Zasnęłam ... .

* Luke *
Przez całą dzisiejszą noc śniła mi się jakaś dziewczyna, o szczupłej sylwetce i długich włosach. Nie miałem pojęcia kto to mógł być. Gdy tylko wstałem postanowiłem spędzić czas z Nicole, może zgodzi się zostać moją dziewczyną, naprawdę mi na niej zależy. Wysłałem jej kilka wiadomości. Pojawiłem się na miejscu jakieś 15 min. przed spotkaniem. W końcu doczekałem się zobaczenia Nicky. Pierwszy pomysł jaki wpadł nam do głowy było wesołe miasteczko. Świetnie się bawiliśmy. Stojąc w kolejce do ostatniej atrakcji Nicole odeszła na chwilę odebrać telefon, ja w tym czasie zobaczyłem moją byłą dziewczynę. To ona była z mojego snu, a właściwie nazywa się Sophia. Mieszka ona w Sydney i przyjechała na wycieczkę 5 dniową do Londynu. Gdy ją tylko zobaczyłem, zawołałem ją i przytuliłem, dawno jej nie widziałem. Byłem naprawdę szczęśliwy, nasz związek zakończył się jakiś rok temu, z powodu dzielącej nas odległości. Zaczęliśmy rozmawiać. W pewnym momencie zorientowałem się, że nie widzę Nicole w moim otoczeniu. Zacząłem jej szukać. W Lunaparku ani śladu po niej. Następnie pojechałem do jej domu, otworzyła Amy. Zapytałem się czy nie widziała swojej siostry. Ona także nie miała pojęcia, gdzie może się znajdować. Na dodatek nakrzyczała na mnie. Dzwoniłem też do chłopaków, ale nic z tego. W końcu nie wytrzymałem, poprosiłem ich żeby razem ze mną zaczęli jej szukać. Po 4 godz. pojechaliśmy na komendę powiadomić o jej zaginięciu. Następnie nie wytrzymywałem już tej presji, usiadłem i najzwyczajniej zacząłem ryczeć. Chłopaki chcieli mi jakoś pomóc. Gdy w pewnym momencie przypomniało mi się jedno miejsce ze snu, był to las. Wsiadłem do swojego samochodu i ruszyłem z prędkością 160 km/h. Gdy tam dotarłem była już 04:00 nad ranem, ta godzina była zdumiewająca. Bardzo dobrze znałem to miejsce. Zacząłem się oglądać. Przeszedłem prawie cały las, nagle zobaczyłem wilka. Nie bałem się go, wszystko było mi już obojętne. Podszedł do mnie i swoim nosem dotknął moją rękę. Zrozumiałem o co mu chodzi, tyle lat spędziłem z agresywnymi psami. Zaprowadził mnie do Nicole. Zobaczyłem ją w ciężkim stanie, dookoła niej znajdowało się pełno krwi, a sama była nieprzytomna. Zdjąłem z siebie bluzę i bluzkę, zacząłem owijać jej rany. Następnie zadzwoniłem po chłopaków i po karetkę. Na miejscu jako pierwsi pojawili się moi przyjaciele i oczywiście Amy. Podnieśliśmy Nicole i próbowaliśmy przenieść ją bliżej ulicy. Tylko postawiliśmy kilka kroków, a Nicky odzyskała przytomność.Otworzyła oczy, ale była zbyt słaba by coś powiedzieć. Patrzyła na nas z przerażeniem. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Moje serce zaczęło się już trochę uspokajać z tych emocji i biło wolniej. Gdy wyszliśmy, na miejscu stał ambulans. Wzięli ją i zawieźli do szpitala.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mamy nowego bohatera - Victora (jego krótki opis jest w zakładce). A co sądzicie o poście? Ja uważam, że Sander ma talent ~ Jane
Sander XsX & Jane XaX ♥

środa, 7 maja 2014

Rozdział 9:,, Spróbujmy jeszcze raz.''

* Amy *
Kończyłam właśnie jeść moje płatki, gdy dostałam wiadomość od mamy: ,, Amy przyjeżdżamy dziś do was. Będziemy około 13:00. ''
No fajnie mogli nas wcześniej uprzedzić, trochę byśmy posprzątały, ugotowały jakiś dobry obiad, a tak nie wiem czy się wyrobimy, jest już 09:00. Cieszę się jednak, że przyjadą, nie widziałyśmy się z nimi od naszego wyjazdu. Gdy jeszcze mieszkałyśmy w Nowym York'u nie mieli dla nas dużo czasu, ciągle tylko praca, ale i tak ich bardzo kocham. No, bo oprócz Nicky to moja jedyna rodzina.
- To może chodźmy po jakieś zakupy, w lodówce jest pusto. - zaproponowała Nicole, gdy włożyłyśmy miski do zmywarki.
Zgodziłam się, musimy coś przygotować na ich przyjazd. Z zakupów wróciłyśmy po godzinie, zostało mało czasu więc od razu wzięłyśmy się do pracy. Ja zaczęłam robić obiad, a mianowicie spaghetti. Natomiast Nicole deser - sernik. Do Nicole co chwilę ktoś wydzwaniał, ale ona nie odbierała. Gdy ją spytałam kto to, odparła, że nikt ważny. Dobra trudno, może potem się dowiem. Ledwo skończyłyśmy robić jedzenie i trochę ogarnęłam dom, a już usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Byli to rodzice. Jak zwykle elegancko ubrani, jak przystało na właścicieli wielkiej firmy.
- A co tak ładnie pachnie? - spytała mama, gdy tylko weszła do jadalni.
Gdy powiedziałyśmy jej, że to obiad, który same zrobiłyśmy, bardzo się zdziwiła. W naszym starym domu, a raczej apartamencie, mama nigdy nie gotowała, od tego mieliśmy kucharkę.
- O jeszcze serwetki, pójdziemy na górę po nie i zaraz wrócimy. - powiedziałam i razem z Nicole poszłyśmy na górę.

* Luke *
Od samego rana próbuje się dodzwonić do Nicole. I nic. Co ja jej zrobiłem? No nie wiem, może naprawdę się to za szybko zaczęło dziać. Rozmyślałem nad tym jeszcze dobre 20 min. kiedy chłopaki pojawili się w moim pokoju. Chcieli jak zwykle, zrobić próbę przed jutrzejszym koncertem. Ja nie miałem na to ochoty. No, ale co ja mam do tego, tak czy tak musiałbym iść. Wstałem z łóżka i przyszedł mi pewien pomysł do głowy. Może na razie wam go nie powiem. Nasza próba z przerwą trwała jakąś godzinkę. Następnie wziąłem kurtkę i wyszedłem. Po chwili usłyszałem Ashton'a :
- A gdzie ty się wybierasz ? - zapytał.
- No gdzie mogę iść !? Chyba tylko do Nicole. - odrzekłem zdenerwowany.
- Ale ja muszę Ci coś powiedzieć ... . - oznajmił.
W tym momencie zacząłem biec, coraz to szybciej. Mój najlepszy przyjaciel ciągle mnie gonił aż pod dom Nicky. Ale ja się nie zatrzymałem, tak bardzo chciałem przy niej być.

* Nicole *
Rozmawiałyśmy z rodzicami, śmiałyśmy się i próbowałyśmy mojego serniczka. Na prawdę dawno ich nie widziałam, stęskniłam się za nimi. Amy także się cieszyła z odwiedzin. Dla zabawy wszyscy zaczęliśmy grać w Monopol. Nagle usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami i krzyk :
- Nicole, Nicole daj mi drugą szansę, moja kochana Nicky, proszę ! - był to głos Luke'a, który wbiegł do naszego domu, krótkim korytarzem ciągnącym się od wejścia do salonu.
Następnie za nim, zobaczyłam Ashton'a, także zdyszanego. Ustali u progu drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowaliśmy i zaniemówili. W pewnym momencie zaczął Ashton, jąkając się  :
- Dzie ... ń dobry. Ja prze ... praszam za mojego przy ... jaciela, próbowałem go powstrzymać, ale nie dałem rady. To my już będziemy się zbierać. Do ... . - nie skończył, a nasi rodzice zaczęli się śmiać.
- A kim wy w ogóle jesteście ? - zapytał tata, cały rozbawiony.
- Oto są właśnie nowi koledzy. - odpowiedziałam.
Tamci nadal stali w drzwiach, jak jakieś pachołki. Mama zaprosiła ich do środka, ale wcale nie zareagowali. Amy poszła i pociągnęła Ashton'a za rękę.
Luke, Luke! - krzyczałam.
W końcu także złapałam go i zaprowadziłam na kanapę. Moja siostra przedstawiła tych dwóch cudaków. Rodzicom spodobali się, jednak nie zapomnieli o naszym William'ie. Rozmowa ciągnęła się godzinami. Ashton i Luke, nie byli zbyt rozgadani. Zaczęło się ściemniać, nasi rodzice zebrali swoje toboły i wyszli mówiąc do mnie i Amy :
- Do zobaczenia, Kochamy Was. W wakacje, również was odwiedzimy i przywieziemy wam małą niespodziankę.
...
Gdy wróciliśmy do salonu, chłopaki byli już całkiem żywi. Luke poprosił mnie, aby odprowadzić go chociaż troszeczkę. Zgodziłam się, a Ashton został z Amy. Wyszliśmy i zaczęliśmy rozmawiać.
- Wiesz, bo ja chciałem Ciebie przeprosić, za ten ostatni wieczór. Nie chciałem żeby tak wyszło. - zaczął się wykręcać.
Ja zareagowałam tylko cichym śmiechem. Na co on zapytał poirytowany :
- O co Ci chodzi ?
Ja nadal milczałam. W końcu dobiegł koniec naszego krótkiego spaceru.
...
- Cześć... Mam nadzieję, że mi wybaczysz. - powiedział Luke.
Podeszłam do niego i przytuliłam go, on odwzajemnił mi ten uścisk. I wyszeptałam mu na ucho :
- Ja też Cię lubię i nie zepsuj tego.

* Ashton *
Nie ma co, fajne miałem pierwsze spotkanie z rodzicami Am. To wszystko przez Luke'a, on jest taki niecierpliwy, a ja przez to wyszedłem na idiotę.
- Co taki smutny jesteś? - spytała Amy i uśmiechnęła się do mnie.
- Nie, zdaje ci się. - odparłem i zacząłem ją łaskotać.
- Przestań! - krzyknęła i zaczęła przede mną uciekać na górę, do swojego pokoju. Gdy tylko tam wbiegła, zamknęła drzwi i nie chciała mi otworzyć. ,,Nie, nie otworzę, wiesz jak mnie wkurza to twoje łaskotanie". Ale wkońcu udało mi się ją przebłagać. Wpuściła mnie do środka, a na przeprosiny dałem jej całusa i mocno przytuliłem. Potem usiedliśmy na podłodze i zaczeliśmy sobie żartować. Te miłe chwile przerwał telefon Am. Rozmowa była krótka, a w zasadzie to Amy się nie odzywała, tylko ta osoba z którą rozmawiała coś do niej mówiła. Gdy już skończyła, wyglądała na bardzo zdenerwowaną i zaczęła ciężko oddychać.
- Kto dzwonił? - spytałem zaniepokojony.
- Mój były, on ... on powiedział, że ... nadal mnie kocha i że zabije tego gościa, który się kręci obok mnie. - odparła, a z jej ślicznych oczu popłynęły łzy.
Starałem się ją uspokoić, ale ona była bardzo roztrzęsiona. Ciągle powtarzała, że on nie żartuje i że boi się o mnie. A ja? Cóż, nie znam tego gościa, nie wiem do czego jest zdolny, ale Amy mu nie oddam.

Cokolwiek by się stało, liczysz się Ty i tylko Ty.

Dopiero gdy wróciła Nicole, Am trochę się uspokoiła. Powiedziałem jej, że już pójdę, ale ona chciała bym został. Więc Nicole przygotowała mi posłanie na kanapie w  salonie i wszyscy poszliśmy spać. Ja nie mogłem zasnąć, ciągle miałem przed oczami płaczącą Am. Myślałem także o tym Victorze, skąd on wie, że Am jest w Londynie ... .


/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\
Ten rozdział tym razem jest dedykowany Piotrkowi, który czeka na tą dedykację kilka dni. :P
Sander XsX And Jane XaX ♥

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 8: ,, Wracamy do rzeczywistości.''

* Nicole *
Wstałam wcześnie rano. Było przed 07:00. Najwidoczniej Amy też nie mogła spać, bo po chwili zapukała do moich drzwi. Pozwoliłam jej wejść.
- Cześć siostrzyczko. Co się dzieje ? - spytała, gdy zobaczyła moją minę.
- Ojj... Nie ważne. - odrzekłam i mocno ją przytuliłam.
Zauważyła, że coś nie gra. Po kilku jej naciskach, postanowiłam z nią pogadać na poważnie. Wszystko od razu się wyjaśniło. Ona tylko pomagała Luke'owi, pomóc mnie zdobyć, a sama umawiała się z Ashton'em. Zdziwiłam się i zaczęłam się głupio cieszyć, byłam szczęśliwa, że jej się udaje. Powiedziała mi także, że Luke będzie na mnie dziś czekał o 18:00 pod kinem. Cała uradowana wyskoczyłam z łóżka. Zaczęłam się ubierać i postanowiłam pójść do kosmetyczki z moją najwspanialszą siostrą, było naprawdę relaksująco. Gdy tylko wyszłyśmy usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Nie znałam wyświetlającego się numeru, ale Am powiedziała mi, że to Luke.

- Hej, to ja Luke. Myślałem, że nie odbierzesz. - oznajmił.
Cóż, Am mi wszystko dokładnie wyjaśniła, ale ja chciałam się z nim troche podroczyć i udawałam zdenerwowaną.
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
- No, wiesz Nicole, ja chciałem ... . - zaczął się plątać, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
- No to co chcesz? - spytałam już milszym tonem.
- Miała byś ochotę pójść dziś ze mną do kina? - zapytał nieśmiało.
- Jasne, Am mi już wszystko opowiedziała, o 18 pod kinem, tak?
- Tak, to do zobaczenia. - pożegnał się i rozłączył.
Gdy tylko skończyłam rozmowę zaczęłam się śmiać. Przez całą powrotną drogę chichotałam. W domu puściłyśmy muzykę i sprzątałyśmy, wygłupiając się. Po naszych szaleństwach, znowu wyszłyśmy tym razem na krótki orzeźwiający spacerek i na zakupy, po nową sukienkę. Tym razem wybór był o wiele prostszy.
2 godziny później ... .
Byłam już gotowa. Miałam na sobie błękitną sukienkę, założyłam też czarne szpilki, a włosy splotłam w kłosa. Zamówiłam taksówkę i punktualnie o 18:00 byłam pod kinem. Luke już tam był, przywitał się ze mną i wręczył bukiet pięknych czerwonych róż. Ja oczywiście nie wiedziałam co się stało, więc zapytałam:
- Co Ci się stało z nosem?
- Ymm... Mała wpadka z twoim najlepszym kolegą, jak on William ? - odpowiedział.
- To nie możliwe on by takiego czegoś nie zrobił. - nie dowierzałam.
- Oj... Nie ważne. Ślicznie wyglądasz. - powiedział i udaliśmy się na film.
Nie przejmowałam się tym zbytnio długo. Film był bardzo fajny, dobrze że wybrał komedie romantyczną, ale horror też był by fajny. No ale nie ma co marudzić. Po wyjściu z kina poszliśmy jeszcze na kolację do eleganckiej restauracji. Atmosfera była cudowna, Luke też świetnie wyglądał, w końcu udało mu się ogarnąć tą zwykle niestaranną fryzurę.
- Ja już będę się zbierać. - oznajmiłam, gdy skończyłam swoje danie.
- Dobrze, to ja Cię odprowadzę. - zaproponował i się uśmiechnął.
No i poszliśmy razem. Trzymając się za ręce, pod gwieździstym niebem, a wokół nas pięknie oświetlone miasto.
- To tutaj. - powiedziałam, gdy byliśmy już pod moim domem.
Luke podziękował mi za dzisiejszy wieczór, a potem jego usta zaczęły się niebezpiecznie zbliżać do moich. Jego wargi już delikatnie dotykały moich, gdy ja spanikowałam i z całej siły go spoliczkowałam. A potem szybko uciekłam do domu, sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może dlatego, że jak dla mnie to wszystko się trochę za szybko działo.

* Amy *
Już 19:00, czas wychodzić, bo się spóźnię. Wciągnęłam moje czarne trampki i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku domu Ashton'a. Gdy dotarłam na miejsce trochę się zdziwiłam. W całym domu były pogaszone światła. Może coś się stało? Jednak po chwili czekania w drzwiach stanął Ash.
- Zapraszam do środka. - powiedział i ręką wskazał na salon.
Gdy tylko weszłam, poczułam delikatny zapach lawendy. W salonie, wszędzie były porozstawiane malutkie świeczki. Było czuć taki niesamowity klimat.
- Zamknij oczy. - powiedział gdy usiadłam na fotelu.
Potem kazał mi wyciągnąć obie ręce przed siebie, gdy oznajmił, że mogę już otworzyć oczy, w dłoniach ujrzałam maleńkie ciasteczko w kształcie serduszka. Okazało się, że sam, specjalnie je dla mnie upiekł, choć nie było to łatwe. Potem zjedliśmy kolację, a w tle grała nastrojowa muzyka. Dodatkowo Ash cały czas rzucał żartami, także był to naprawdę udany wieczór. W jego towarzystwie zupełnie zapominam o ,,tych zdarzeniach'', przez które zwykle nie mogłam spać po nocach. Nagle Ashton zapytał : Czy mogę wiedzieć co to jest? I wskazał na moją rękę. Cóż, kiedyś chyba musiałby poznać historie tych blizn, ale nie spodziewałam się, że stanie się to tak szybko. Gdy tylko o to spytał z moich oczu popłynęły łzy, to była bolesna przeszłość o której tak bardzo chciałam zapomnieć.
- Hej, nie płacz, nie musisz mówić, przepraszam. - powiedział troskliwie i mnie przytulił.
Jednak nie chciałam odwlekać tej odpowiedzi. Musiałam to z siebie w końcu wyrzucić. ,,Ta historia miała miejsce 2 lata temu. ... Potem trafiłam do szpitala. Około dwóch tygodni leżałam w śpiączce. Rodzice i Nicole myśleli, że z tego nie wyjdę, ale w końcu nadszedł dzień gdy się wybudziłam. Potem trafiłam pod opiekę psychologa, bo rodzice bali się, że znów to zrobię. W szkole czułam się wytykana przez innych, no i jeszcze Ona tam chodziła. Po zakończeniu roku szkolnego rodzice postanowili, że kupią nam dom w Londynie byśmy mogły o tym zapomnieć.''
- No, a resztę to już znasz. - powiedziałam.
- Nigdy nie pozwolę by ktoś cię tak skrzywdził. - oznajmił i jeszcze mocniej mnie przytulił. Siedzieliśmy tak chwilę w kompletnej ciszy. Spoglądałam na płomień jednej ze świeczki, gdy Ashston podniósł do góry mój podbródek, tak, że oboje patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.
- Kocham cię Amy. - powiedział cichutko, a potem delikatnie mnie pocałował.
I choć nasz pocałunek trwał zaledwie kilka sekund, to moje serce zaczęło bić mocniej.

Ta chwila mogła by trwać wiecznie, tylko ty i ja i bicie naszych serc.

Tego wieczoru połączyło nas jeszcze kilka takich pocałunków. Ale przecież życie nie jest niekończącą się bajką i nawet takie piękne momenty mają swój koniec.


* Ashton *
Na ustach Amy składałem kolejny pocałunek, gdy nagle bez pukania i żadnych z tych rzeczy do mojego domu wpadł Luke.
- Ooo to może ja nie będę przeszkadzał. - powiedział gdy wszedł do salonu.
No lepszego momentu sobie nie mógł wybrać. Po prostu świetnie. Amy chyba też była trochę zła na niego za to nagłe wtargnięcie, lecz po chwili spokojnym głosem spytała Luke'a: A jak randka z Nicky?
- No aż tak pięknie jak u was to nie było. - odparł i zaczął się głośno śmiać.
A potem zaczął nam opowiadać, jak to go Nicole spoliczkowała. Hahaha ...  no nie zazdroszczę mu. Ale widocznie zasłużyło mu się. Gdy zaczęło się robić późno, Amy chciała już wracać do domu. Odwiozłem ją swoją bryką, odprowadziłem ją pod same drzwi, żegnając się namiętnym pocałunkiem, który trwał już o wiele dłużej niż pozostałe.
________________________________

A ta romantyczna końcówka ze specjalną dedykacją dla ALL. ♥
Sander XsX & Jane XaX •.•


Rozdział 7: ,, Tylko na Ciebie mogę liczyć. "

* Amy *
Było około 10, a ja nadal leżałam na łóżku i wpatrywałam się w już nieco uschnięte kwiaty od Ashton'a. Nie wiem dlaczego, ale nie miałam serca ich wyrzucać. Gdy tylko się budziłam, patrzyłam na nie i widziałam ten jego uroczy uśmiech. W końcu podniosłam się by sięgnąć po telefon leżący na biurku. Postanowiłam napisać do Ashton'a, już od dawna miałam to zrobić, ale zawsze miałam jakieś złe przeczucia. Tym razem chęć ujrzenia jego twarzy była silniejsza ode mnie. Szybko wystukałam tekst : Hej, może miał byś ochotę się dziś spotkać? Amy. I wysłałam. Potem zwlekłam się z łóżka i zaczęłam się ubierać. Wybrałam biały T-shirt, granatowe rurki i fioletowy sweterek. Gdy tylko skończyłam się ubierać usłyszałam dźwięk mojej komórki, Ashton wysłał mi odpowiedź : No jasne. Tylko gdzie i o której? Ash :) Hmmm ... . No właśnie, gdzie? Stałam tak na środku pokoju i zastanawiałam się nad miejscem spotkania. Nagle mnie oświeciło, park! Może tym razem nie zaliczę jakiejś gleby. No i napisałam mu kolejnego sms-a :W parku, o 12. Amy.
Jakoś po tym jak mnie przeprosił i dał mi te kwiaty zupełnie zmieniło się moje nastawienie do niego. Już nawet zapomniałam jakie to miłe dostać prezent od chłopaka, ale ja jednak chciałam zapomnieć o tym co się kiedyś zdarzyło ... .
- Ja wychodzę, pa siostrzyczko. - powiedziałam wychodząc.
- Jasne leć do tego Luke'a.
Dzień był przepiękny, na niebie nie było ani jednej chmurki, powiewał też delikatny orzeźwiający wietrzyk. Ruszyłam szybkim tempem, bo nie chciałam się spóźnić, a zwykle tak było. Na szczęście tym razem mi się udało, byłam jakieś 10 minut przed czasem. Usiadłam na jednej z ławeczek i szczęśliwa czekałam na Ashton'a.
- Hej misiaczku. - nagle usłyszałam jego rozradowany głos.
- Jeszcze raz tak do mnie powiesz i cię spoliczkuje. - oznajmiłam, a po chwili wybuchłam śmiechem.
Ashton się do mnie dołączył, a ludzie przechodzący obok patrzyli na nas jak na dwójkę wariatów. Gdy już skończyliśmy się śmiać Ashton znów wręczył mi bukiet kwiatów, tym razem były to stokrotki. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Wspominaliśmy nasze 1, niezbyt udane spotkanie. Potem poszliśmy do kawiarenki, gdzie Ash zamówił dla nas kawę i ciasto. Już od dawna nie miałam tak udanego popołudnia. Naprawdę świetnie czuje się w jego towarzystwie. Trochę to dziwne, bo jeszcze niedawno tak strasznie go nie lubiłam ... . Gdy tak sobie rozmawialiśmy w drzwiach ujrzałam Luke'a. Pomachałam do niego i już po chwili we trójkę siedzieliśmy przy stoliku.
- Masz już jakiś pomysł? - spytał.
Miałam, już tamtego spotkania nad nim myślałam. Mój plan był dopracowany ze szczegółami. Luke miał  zaprosić Nicole do kina na jakąś komedie romantyczną.
- A prezent?
- No bukiet czerwonych róż, tak klasycznie. Nicky tak lubi.
Ashton'a bardzo bawiło to moje doradzanie Luke'owi. Ciekawe czy sam to potrafił by przygotować taką idealną randkę. Luke był prze szczęśliwy, życzę mu i Nicky jak najlepiej. Ale pogodzić się z nią to nie będzie mu łatwo, strasznie ją wkurzył. Ta sukienka tak jej się podobała, a teraz jest do wyrzucenia. No ale może mu się uda, fajną by byli parą. Po 30 minutach rozmowy Luke poszedł, ja z Ashton'em też już wychodziliśmy. Ash zaproponował, że mnie odprowadzi, zgodziłam się.  Nie chciałam wracać sama, a poza tym jakoś lubię jego towarzystwo.Gdy byliśmy już pod domem powiedział mi : ,, Wiesz Amy, ja cię bardzo lubię. ''
* Ashton *
Gdy odchodziłem spod jej domu miałem taką wielką chęć jeszcze raz na nią spojrzeć.Ten dzisiejszy dzień to chyba jakiś sen. Cały wolny czas spędzony z Amy, no po prostu nie realne. To chyba jakiś żart, przecież jeszcze kilka dni temu mnie nienawidziła, a teraz ... .Po powrocie do domu włączyłem sobie telewizor, położyłem się na kanapie i zacząłem oglądać jakiś film. Amy bardzo mi się podoba, ale ... . Już wtedy gdy pierwszy raz zobaczyłem ją w parku coś się ze mną stało. Nigdy nie spotkałem takiej ładnej i miłej dziewczyny jak ona. Kurde ja głupi nie wiem jak jej to powiedzieć, jak wyznać jej moje uczucia. Leżałem tak sobie i rozmyślałem gdy otrzymałem sms-a, był od Amy: Dzięki za mile spędzone popołudnie. :) Amy. Po chwili zastanowienia odpisałem jej: Ja też dziękuje, fajnie było z tobą spędzić czas. Ash <3 Po wysłaniu wiadomości wziąłem się za robienie kolacji, bo chłopaki mieli wpaść na coś w stylu wieczór gier, no, a oni bez jedzenia nie przeżyją. Fajnie mieć takich kumpli jak oni, są dla mnie jak bracia. Zresztą zespół to moje spełnienie marzeń. Moje życie jest prawie idealne, tylko Amy w nim brakuje ... .

To właśnie ty jesteś sensem mojego życia, dla ciebie bije moje serce.

* Nicole *

Amy cały czas wychodzi z domu, natomiast ja muszę zostawać sama. Denerwuje mnie to, w pewnych momentach zastanawia mnie to czy ona przypadkiem nie chodzi z Luke'iem. No, ale zawsze była taka skryta, nigdy nic nie wiadomo. Dawno się nie widziałam z William'em - stwierdziłam. Gdy tylko przyszło mi to do głowy, zaczęłam do niego wydzwaniać. Odebrał za trzecim razem.
- Hej. - przywitałam się.
- Siema. Co jest, po co dzwonisz ? - spytał tak jakby miał coś do mnie.
- Wiesz, bo ja sobie tak myślę, że może wpadniesz, pogadamy trochę. - zaproponowałam.
- A gdzie jest twój Luke ? - spytał.
- Ymm... Co ten idiota !? Na serio ?! - odrzekłam.
- No wiesz, bo jakieś 2 dni temu z Amy gadałem i ponoć ty coś do niego czujesz. - powiedział.
- Taa... Prędzej to chyba Amy z nim chodzi. Co ty w ogóle myślisz, ja z tym debilem ?!
- Nie. Przepraszam, to jest jednak trochę stara plotka. To o której mam przyjść ? - spytał.
- Możesz i zaraz. - oznajmiłam.
- Okey. To pa...

Za jakieś 15 min. zobaczyłam go u progu drzwi. Przyniósł mi czekoladki na przeprosiny. Natychmiast mu wybaczyłam. Nie mogliśmy się nagadać, bo przecież dwa dni to sporo czasu. Ale także mieliśmy czas na szaleństwo i obejrzenie jakiegoś horroru. Nagle do domu wkroczyła Amy, cała zarumieniona. Zaczęłam płakać. Wyglądało to jakby się z kimś całowała. Cała wkurzona wbiegłam na górę z płaczem. Will pobiegł za mną. Zaczął mnie pocieszać, on zawsze na mnie dobrze wpływa i potrafi mnie rozśmieszyć. Ja chyba zawsze będę mogła na nim polegać. I ten jego charakterystyczny śmiech. Haha... I jak tu nie lubić takiego fajnego kolesia. Uspokoił mnie i powiedział, że będzie wszystko dobrze. Następnie pożegnał się i poszedł. A ja zasnęłam.

* William * 
Co ten Luke zrobił Nicole, przecież ona jest w ciężkim stanie. Martwię się o nią. Przez całą drogę myślałem, jakby jej tu pomóc. Gdy nagle wpadłem na kogoś. Był to ten chłopak przez, którego cierpi moja najlepsza przyjaciółka.
- Jak chodzisz debilu? - krzyknąłem.
On się wkurzył, i po chwili uderzył mnie z pięści w twarz. Poczułem ogromny ból ... .
Oddałem mu z całej siły, tak że aż upadł na chodnik, a z jego nosa popłynął maleńki strumyczek krwi.
- Odwal się od Nicole! - krzyknąłem i ruszyłem w kierunku domu.
Byłem z siebie dumny, nieźle oberwał ten idiota. Może teraz zostawi Nicky w spokoju. Natomiast ja odniosłem małą kontuzje, tylko limo pod okiem.

/\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\ /\
No i mamy mocne zakończenie. Szkoda Luke'a ;( 
Sander XsX & Jane XaX ♥



piątek, 2 maja 2014

Rozdział 6 : ,,Aby wszystko dobrze się skończyło ... .''

* Luke *
Ten wczorajszy koncert to jakaś totalna masakra. No dobra występ był niezły, ale ta impreza. Teraz Nicole już na pewno się do mnie nie odezwie. Szkoda, jest bardzo ładna, no i kurde ja oczywiście musiałem to wszystko popsuć. Poczułem do niej to coś. Dobrze, że przynajmniej dała mi numer do swojej siostry, później do niej zadzwonię, może ona mi jakoś pomoże.
- Ziemia do Hemmings'a. Halo, żyjesz? - usłyszałem zdenerwowany głos Ashton'a.
Byliśmy w trakcie próby, ale ja kompletnie nie mogłem się skupić, ciągle miliłem tekst, a to wszystko przez to, że nieustannie myślę o tej dziewczynie.
- Co się z tobą dzieje? - tym razem odezwał się Michael.
- Nic. - odparłem obojętnie.
Wiedziałem jednak, że taka odpowiedź im nie wystarczy i będą drążyć temat. Lubię ich, ale czasem mogli by mi dać spokój i nie wypytywać się o wszystko.
- Ja chyba wiem o co chodzi. - teraz do dyskusji dołączył Calum.
No i wszyscy łącznie ze mną spojrzeli w jego kierunku.
- Nasz Luke po prostu się zakochał, mam rację?
- Tak, masz. - odparłem.
Jeny, nie wiem jak on to robi, ale czasem to mam wrażenie jakby czytał nam w myślach czy coś, bo zawsze wszystko wie. Potem zaproponował nam wszystkim 15 minut przerwy, a ja korzystając z okazji postanowiłem zadzwonić do Amy. ... Odebrała bardzo szybko, chyba chodzi z telefonem w ręku.
- Siema Amy z tej strony Luke.
- Cześć, a skąd masz mój numer.
- To długa historia, ale ja w innej sprawie, mam do ciebie prośbę.
- No dawaj.
I opowiedziałem jej o co chodzi, ku mojemu zdziwieniu zgodziła się mi pomóc. Zaproponowałem jej by wpadła do mnie i tu wszystko obgadamy. Po skończonej rozmowie oznajmiłem chłopakom, że będziemy mieli gościa. Spojrzeli na mnie tak jakoś dziwnie. W końcu odezwał się Ashton : Twoja ukochana zaszczyci nas swoją obecnością?
- Nie, wpadnie jej siostra. - oznajmiłem, po czym wróciliśmy do kontynuacji próby.

* Amy *
Jejku, ale ma problem. W sumie to nie powinnam się wtrącać, bo to sprawa między nim, a Nicky. No, ale on tak bardzo mnie prosił, że nie miałam wyboru, musiałam się zgodzić. Szybko założyłam bluzę, włosy upięłam w koka i zeszłam na dół. Cóż, Nicky nie był zbyt szczęśliwa, że idę do Luke'a, ciągle powtarzała, że to skończony idiota. Jakbym słyszała swoją reakcję na Ashton'a. No, ale mu obiecałam, więc musiał iść. Mieszkał niedaleko, tak że po 20 minutach byłam już na miejscu. Zadzwoniłam dzwonkiem i  po chwili w drzwiach stanął mega szczęśliwy Luke.
- Hej chłopaki, jest już nasz gość. - powiedział gdy tylko przekroczyłam próg.
- Cześć. - powiedziałam, gdy weszłam do salonu, gdzie przebywała reszta.
- Hejka misiaczku. - usłyszałam głos Ashton'a, który właśnie wszedł do pokoju.
Po chwili poczułam, jak jego ręce oplatają mnie w pasie, a on się do mnie przytula. Zupełnie tak, jak wtedy gdy pierwszy raz się spotkaliśmy. Co on sobie w ogóle myśli?!
- Zostaw mnie! - krzyknęłam i wyrwałam się z jego objęcia.
- Oj, Ashton chyba tobie też się udzieliło. - powiedział roześmiany Calum.
Potem razem z Luke'iem poszłam do kuchni by móc z nim w spokoju pogadać, bez obecności tego idioty. Sprawa była prosta, a przynajmniej dla mnie. Luke chciał zaprosić Nicole na randkę, a ja miałam mu pomóc wybrać miejsce, prezent no i dopracować szczegóły. Jak ja jej zazdroszczę, ten Luke jest bardzo miły, ciekawe dlaczego ona go tak nie lubi. Spytała bym jej, ale wolę nie pogarszać sytuacji.
- Dobra ja będę spadać, pomyślę nad tym i jak coś wymyślę to do ciebie zadzwonię.
- Dzięki, kochana jesteś.
Potem odprowadził mnie do furtki, cały czas dziękując za pomoc. Gdy tylko skończył udałam się w drogę powrotną. Mój spokój nie trwał długo, bo już po chwili usłyszałam głos Ashton'a.
Czy on da mi w końcu spokój?! Obejrzałam się był już blisko mnie, a w ręku trzymał bukiet moich ulubionych żółtych tulipanów.
-Chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie. No ale ty jesteś ...
Lecz nie skończył tylko wręczył mi kwiaty, pożegnał się i poszedł. Ciekawe co chciał mi powiedzieć.

* Nicole *
Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego Amy poszła do tego idioty. Martwię się o nią. Nie wie chyba, co on wyprawiał na tej imprezie. Ale to moje szczęście, tylko mi się podobają chłopcy, którzy są tacy przystojni i fałszywi. Koniec tych rozmyśleń co będzie, to będzie. Mam pomysł, przejdę się trochę i pooddycham świeżym powietrzem, pewnie dobrze mi to zrobi. Więc zabrałam płaszcz i poszłam. W pewnym momencie usłyszałam swoje imię, był to Calum. Zdziwiłam się, myślałam, że jest w domu i siedzą z Amy.
- Cześć, co jest ? - zapytał.
- Hej, nie nic, a gdzie Amy ? - odrzekłam.
- Przecież widzę, że coś jest na rzeczy. Twoja siostra już wraca do domu. - ciągnął dalej ten temat.
- Na serio, jest wszystko w porządku.
- Myślałem, że masz do mnie jakieś zaufanie. - odpowiedział poirytowany.
- Oczywiście, że mam, ale ty zaraz wszystkim wygadasz.
- Przyrzekam, nikomu nie powiem.
Po tych słowach zachęcił mnie do tej rozmowy i zaprosił na kawę. Powiedziałam mu wszystko co czuję do Luke'a oraz o tych wpadkach na imprezie. Ale on powiedział mi tylko, że Luke ma dobre zamiary i nie chciał mnie skrzywdzić. Uwierzyłam mu. Następnie odprowadził mnie do domu, gdzie czekała na mnie Amy.



A na pożegnanie posłał mi ten swój komiczny uśmiech.

******************
Haha... :D No nie mogę z tego Gifu, wymiękam. Nie wiem jak wam, ale mi się mega podoba. A jak sądzicie co Ash chciał Amy powiedzieć?
Sander XsX & Jane XaX